„Fazy porodu”, „okresy porodu”, „etapy porodu” to jedna z najczęściej wyszukiwanych fraz przez kobiety w ciąży. To zrozumiałe, że każdy chce być przygotowany na to, co go czeka, oswoić niewiadomą. Podział porodu na fazy czy okresy jest jedną z pierwszych i najbardziej oczywistych rzeczy, z którymi styka się każdy, kto pójdzie do szkoły rodzenia czy choćby zajrzy do książki o porodzie. Kiedy byłam w pierwszej ciąży (12 lat temu), naprawdę sporo naczytałam się na ich temat!
„Podręcznikowe” okresy porodu
Pod wpływem podręczników medycznych tradycyjnie przyjęło się uważać za niemal święty podział na trzy (ewentualnie cztery) okresy porodu:
- Pierwszy okres porodu – rozwieranie się szyjki macicy od 0 do 10 centymetrów
- Drugi okres porodu – wypieranie dziecka na świat
- Trzeci okres porodu – poród łożyska
- Ew. czwarty okres porodu – 2 pierwsze godziny po porodzie: pierwsze karmienie, ew. szycie krocza
Ściśle trzymając się wyłącznie procesów fizycznych zachodzących w ciele kobiety, rzeczywiście można skupić się na tych trzech okresach (czwarty jest de facto po porodzie. Wracając do mnie w pierwszej ciąży – wyposażona w zdobytą wiedzę, czekałam na poród i… przeżyłam wielkie zaskoczenie! Nie było ono związane tylko z doświadczaniem czegoś nowego i intensywnego. To było bardzo wyraźne wrażenie: „hej… nikt mi nie powiedział, że to może TAK wyglądać!”.
Kontinuum porodowe – a ile faz TY rozróżnisz?
Można – a moim zdaniem naprawdę warto – zobaczyć poród w innym świetle, kiedy przyjmiemy perspektywę kontinuum.
Prawda jest taka: Twój poród może mieć bardzo wiele faz. Czasem poród jest bardzo rozciągnięty w czasie, tylko personel medyczny na siłę nie klasyfikuje go jako „prawdziwy poród” (co to w ogóle znaczy?!). W tym czasie możesz, tak jak moja przyjaciółka Monika, przechodzić przez subiektywnie odczuwane przez Ciebie różne fazy, z silnymi, regularnymi, narastającymi skurczami włącznie… a potem cofnąć się o jeden czy dwa etapy. Lub zatrzymać na wiele godzin, ruszając potem tam, gdzie byłaś wcześniej (tak rodzę ja – wszystkie trzy porody, mimo znacznych różnic, miały ten element). Albo dalej. Albo znów na początku…
Prawda jest też taka: Twój poród może nie mieć ani jednej fazy, którą odróżnisz od innych. Czasem poród jest bardzo szybki, na tyle, że jego żywioł porwie Cię w pełni na kilka godzin i po wszystkim nie będziesz potrafiła wskazać momentów konkretnych przejść z jednego etapu do następnego. Nie tylko krótkie porody mogą dawać takie wrażenie – wiele kobiet odbiera poród jak opowieść, w której różne elementy, odczucia i fazy nachodzą na siebie, płynnie przechodzą jedna w drugą, a granice pomiędzy osobnymi odczuciami zacierają się.
Jak to tak naprawdę przebiega?
Istnieje ramowa ścieżka, którą podąża wiele porodów. W innych porodach wystąpią elementy tej ścieżki, ale na przykład w innej kolejności i prawie na pewno – nie wszystkie. Dokładny, szczegółowy opis czternastu najczęściej występujących etapów porodu (choć oczywiście wciąż zawierający duży margines na własne doświadczenie każdej kobiety) znajdziesz w ebooku #Niezbędnik porodowy: Twój dobry poród w pytaniach i odpowiedziach.
Może to przebiegać tak:
- Pierwsze sygnały zbliżającego się porodu: dziecko nisko w miednicy (obniża się brzuch), odchodzi czop śluzowy, występują skurcze przepowiadające, może powoli sobie postępować rozwarcie
- Przerwa, nie dzieje się zupełnie nic
Cykl tych dwóch punktów występujących zamiennie może się ciągnąć z różną częstotliwością przez całe ostatnie tygodnie ciąży. Nazywam to zjawisko „Start&Stop”. Kiedy pewnego dnia szala przechyli się w stronę rozkręcania porodu, dalej może dziać się tak:
- Odczuwasz narastające fale – bólu, odczuć, intensywności (różnie są nazywane przez kobiety) – które pozwalają Ci np. pójść na spacer, ugotować obiad
- Fale skurczy wzmagają się na tyle, że przerywasz wykonywaną czynność i skupiasz się całą sobą na tym odczuciu
- Twoje ciało podpowiada Ci różne rzeczy, które chciałoby robić podczas skurczu: oddychać w konkretny sposób, kołysać biodrami, wydobywać z rozluźnionego gardła długie, niskie „aaa…”, chodzić, stawać, kucać… Kiedy słuchasz tych wskazówek, czujesz, że dobrze sobie radzisz
- Intensywność skurczy rośnie – może masz ochotę wejść do wody, zastosować arsenał technik pomocnych w radzeniu sobie z bólem lub schować się sama w ciemnym, przytulnym miejscu. Być może wydajesz podczas skurczu głośne dźwięki lub mocno zaciskasz na czymś ręce, aby się rozluźnić i płynąć na fali, skupiasz całą swoją uwagę. Jesteś już „na planecie Poród” – niechętnie kontaktujesz się z ludźmi, jesteś bardzo „do wewnątrz”, całą sobą jesteś w procesie rodzenia
- Może nadejść moment paniki, buntu: ja umieram! Rozerwie mnie na pół! Nie dam rady! Nie mam już siły! A nawet: wychodzę, urodźcie sobie sami!
- Po chwilowym uczuciu lęku i braku sił zazwyczaj dzieje się jedna z dwóch rzeczy: poród trochę zwalnia lub wręcz na chwilę całkowicie się wycisza – to prawdziwa cisza przed burzą! Lub przeciwnie – bez żadnej przerwy na pełnym akordzie wkracza w fazę ogromnej energii!
- Wstępują w Ciebie nowe siły, zastrzyk energii, kop do działania: w ten sposób Twoje ciało mobilizuje Cię do wyparcia dziecka. Możesz się nawet zacząć wściekać na coś lub kogoś!
- Wykonujesz ogromniastą pracę, w którą zaangażowane jest całe Twoje ciało i umysł. Nie możesz robić nic innego ani skupić się na niczym innym nawet na chwilę. Cała jesteś żywiołem… Główka dziecka przesuwa się w dół i może się kilka razy trochę cofać.
- Ognisty krąg – dokładnie to odczuwasz w kroczu. Pali! Piecze! Co za niesamowite uczucie! Zaraz się rozpadnę na kawałeczki, a może właśnie jestem jednością ze wszechświatem?! To mały momencik, ale zupełnie niesamowity. Sięgnij w dół. Dotknięcie główki może dać niezłego kopa!
- Jest główka. Nie słyszałam ani jednej opowieści porodowej, w której w tym momencie głównym uczuciem nie była GIGANTYCZNA ULGA.
- W tym samym lub następnym skurczu rodzą się barki i cała reszta Twojego dziecka! Weź je w ramiona, spójrz mu w oczy. Witaj!
- Jesteś jak na haju. No dobra – po prostu jesteś na haju. To endorfiny – naturalne opioidy. Tego uczucia nie da się opisać. Przytulacie się, patrzycie sobie w oczy, razem z partnerem robicie metaforyczne miejsce nowemu członkowi rodziny. Za chwilę maluch przypełznie lub zostanie przystawiony do Twojej piersi po kilka bezcennych łyków siary, a Ty w kilku – czasem zaskakująco bolesnych, niestety – skurczach urodzisz łożysko.
ZROBIŁAŚ TO! <3
Magiczny czynnik TZ
Dołóżmy do tego konieczny, a niestety wyjątkowo często ignorowany czynnik, zwany przeze mnie „TO ZALEŻY”. Czynnik „TO ZALEŻY” to chyba najczęściej powtarzana przeze mnie aż do znudzenia fraza na warsztatach i konsultacjach. Może wydaje Wam się, że to dość niepomocne, powiedzieć komuś: „no cóż… to zależy”. Ja jednak widzę, że bardzo często te słowa to antidotum na wszechobecne w naszej kulturze, a w szczególności wśród przyszłych i świeżo upieczonych rodziców gorące pragnienie otrzymania instrukcji obsługi: ciąży, porodu, karmienia piersią, a już szczególnie noworodka… Takie instrukcje, oczywiście, nie istnieją.
Podręcznikowy podział na trzy fazy porodu zaspokaja to pragnienie. Niestety, w naprawdę wielu przypadkach okazuje się, że tylko pozornie – to trochę tak, jak byśmy dostali instrukcję obsługi Windowsa, kiedy kupiliśmy Maca. Niby też komputer, ale okazuje się, że coś tu jest bardzo inaczej, a my czujemy się nieco pogubione – niestety zwykle wtedy, kiedy jest już za późno na zdobycie właściwej instrukcji.
Każda kobieta jest inna. Każdy poród jest inny. Każdy poród konkretnej kobiety jest inny. TO ZALEŻY.
Pamiętaj:
Prawdziwy poród jest wtedy, kiedy Ty czujesz, że rodzisz. Niezależnie od tego, co ktoś postanowi wpisać w Twojej dokumentacji medycznej. Zadbaj, żeby medyczna terminologia nie sprawiała, że podupadniesz na duchu. Twoje odczucia są w tym procesie najważniejsze, pamiętaj o tym!
Spróbuj pozostać otwarta na to, co Twoje ciało planuje dla Ciebie. Ono wie, jak rodzić. Ono ma swój wyjątkowy schemat faz lub ich braku lub pomieszania lub czegoś jeszcze innego, który okaże Ci się w pełnej okazałości dopiero w „dniu zero”. Możesz mu zaufać, wiesz?
Mój pierwszy poród był bardzo długi, wiele godzin działał system Start&Stop. Brak wiedzy o płynności i nieoczywistości faz porodu bardzo przeszkadzał mi w rozluźnieniu się… Drugi poród, kiedy już się na dobre zaczął po tygodniach „fałszywych alarmów”, był bardzo szybki, żywiołowy, nie było faz, tylko jeden ocean doświadczeń. Za trzecim razem doświadczyłam mieszanki dwóch poprzednich opcji…
Jak to było u Ciebie? A jeśli jeszcze nie rodziłaś, jak wyobrażasz sobie swój poród? Wolałabyś, żeby był krótki i intensywny, czy dłuższy i spokojny, a może jeszcze inny?