Przejdź do treści

Nawał – jak sobie radzić?

  • przez

Co to jest, ten cały nawał, i skąd się bierze?

Nawał mleczny pojawia się w 2.-5. dobie po porodzie i charakteryzuje się nagłym napływem dużej ilości mleka do piersi. Już od około 20. tygodnia ciąży aż do kilku dni po porodzie Twoje piersi produkowały siarę, która jest idealnym pierwszym pokarmem dla noworodka. Teraz produkcja mleka, zwanego przejściowym, rusza pełną parą i będzie się stabilizować przez następne kilka tygodni. Nawał jest fizjologiczną reakcją organizmu na urodzenie dziecka i łożyska. W przeciwieństwie do dalszego poziomu produkcji, nie jest zależny od częstotliwości ssania dziecka i pojawi się, nawet jeśli nie będziesz karmiła piersią po porodzie. Co ważne, podczas nawału mleko nie jest jedynym płynem obecnym w piersiach – również krew i limfa płyną tam w zwiększonej objętości. Elementem nawału jest fizjologiczna reakcja zapalna.

Nawał i samopoczucie

Niektóre kobiety przechodzą nawał bezobjawowo i bezboleśnie, inne odczuwają lekki dyskomfort i napięcie, a dla części będzie to bardzo bolesne i trudne doświadczenie. Najbardziej charakterystyczne jest uczucie obrzmienia, opuchnięcia, napięcia, ciężkości piersi. Mogą one stać się bardzo ciepłe i wrażliwe na dotyk. Mleko, do tej pory zwykle niewidoczne i niewyczuwalne, może zacząć swobodnie wypływać czy nawet tryskać z piersi, szczególnie pod wpływem nagłych wyrzutów oksytocyny (podczas karmienia z drugiej piersi, odciągania, myślenia o dziecku czy nawet ciepłego prysznica, a czasem zupełnie bez powodu).

Nawał: jak sobie pomóc?

  • Unikaj kroplówek w porodzie. Przyjmowanie dużej ilości płynów dożylnie w czasie porodu, także w przypadku znieczulenia zewnątrzoponowego, potrafi bardzo zwiększyć nawał.
  • Jak najczęściej przystawiaj dziecko do piersi. To jest ten moment, kiedy uskuteczniamy karmienie na żądanie… mamy!
  • Stosuj zimne okłady – zamrożone, uprzednio zmoczone pieluchy tetrowe około 10 minut po wyjęciu z zamrażalnika i uformowane w okręgi na obolałe piersi robią genialną robotę. Mogą być to też gotowe okłady żelowe czy cokolwiek innego, co będzie wystarczająco zimne, żeby przynieść Ci ulgę. Może torebki mrożonego groszku? Pamiętaj tylko o odczekaniu przynajmniej kilka minut od wyjęcia z zamrażalnika.
  • Przed przystawieniem dziecka do piersi przyciśnij na kilkadziesiąt sekund opuszki palców ułożone w “tulipan” do otoczki. Limfa trochę się cofnie i zrobi dziecku miejsce na uchwycenie piersi.
  • W razie problemów z wypływem mleka, zastosuj ciepły okład lub prysznic i odciągnij trochę mleka, najlepiej ręcznie, żeby zaczęło płynąć.
  • Jeśli masz bardzo silny nawał, możesz pić 2-3 szklanki naparu z szałwii przez 2-3 dni. Szałwia działa hamująco na laktację, więc uważaj z jej stosowaniem i przestań, jak tylko zelżeje dyskomfort z powodu nadprodukcji. Możesz do tego celu użyć również 1-2 kropli olejku eterycznego z mięty pieprzowej (Peppermint) wmasowanych w piersi lub wypitych w szklance wody (olejek, który spożywamy doustnie, powinien być klasy terapeutycznej – wtedy jest bezpieczny. Sprawdź np. tu).
  • Może Ci pomóc laid-back breastfeeding, czyli pozycja naturalna odchylona. Spróbuj także leżenia na plecach dla odpoczynku – w tej pozycji płyny mogą się łatwiej cofnąć dzięki grawitacji.
  • W razie nawrotu lub kompletnego “zatkania” może pomóc jednorazowe odciągnięcie mleka na maksa, “do zera”. Pamiętaj, że mleko produkuje się w sposób ciągły, więc to nigdy nie jest dosłowne zero.

Na co zwrócić uwagę w nawale?

Czy nie powstają stwardniałe miejsca, z których w ogóle nie wypływa mleko podczas karmienia (jeśli tak: ryzyko zastoju)?
Czy po karmieniu dziecko jest spokojne, a Ty odczuwasz ulgę w piersiach (jeśli nie: ryzyko nieefektywnego ssania)?

Kiedy do doradcy laktacyjnego?

  • Kiedy masz gorączkę, czujesz grypowe “rozbicie”;
  • nie odczuwasz ulgi po karmieniu;
  • masz wrażenie, że razem z dzieckiem kompletnie sobie nie radzicie z ogromem nawału.

A Ty, jak przechodziłaś nawał? Był dla Ciebie łagodny, dał Ci w kość, a może przyszedł z opóźnieniem? Co Ci najbardziej pomogło? Daj znać w komentarzu!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *