Smoczek – mały, niepozorny gadżet, który od lat dzieli rodziców i specjalistów. Są tacy, którzy nie wyobrażają sobie bez niego życia i nie przeszkadza im trzylatek ze smoczkiem non stop w buzi. Inni zaliczają się do smoczkowych konserwatystów i uważają go za zło wcielone, które jednoznacznie szkodzi oszukiwanemu za pomocą smoczka dziecku. Gdzie leży prawda? Jak zdecydować, czy smoczek jest Twojemu dziecku potrzebny, czy nie? Jak pogodzić używanie smoczka z karmieniem piersią i jaki smoczek wybrać? Czytaj dalej!
Czy smoczek jest szkodliwy?
Odpowiedź na to pytanie, jak to często – hmm… zawsze? – bywa z kwestiami związanymi z rodzicielstwem, nie jest jednoznaczna. W przypadku każdego dziecka i każdej indywidualnej sytuacji może być inaczej. Ogólne czynniki, które dobrze jest wziąć pod uwagę przy smoczkowej decyzji, to:
- Czy dziecko nie jest za małe. Smoczek nie jest polecany dla noworodków. Chęć ssania u tak malutkich dzieci ma silne powiązania „spożywcze” i podawanie smoczka mogłoby wpłynąć na to, czy dziecko się najada. (Czytaj dalej, bo pojawi się za chwilę „ale…” dotyczące każdego z punktów 🙂 )
- Czy dziecko nie jest za duże. Wprowadzanie smoczka po ukończeniu szóstego, a już na pewno dwunastego miesiąca, zwykle po prostu nie ma sensu, ponieważ dziecko ma już wykształcone inne sposoby radzenia sobie z emocjami, a odruch ssania bardzo rzadko jest nadmierny u kilkumiesięczych już dzieci.
- Czego potrzebuje dziecko. Uruchomienie odruchu ssania u dzieci często oznacza chęć bycia przy piersi, a to jest poszukiwanie nie tylko jedzenia i picia, ale też bliskości, ciepła, bezpieczeństwa, których smoczek nie zapewnia.
Nie są to w żadnym wypadku definitywne kwestie! W niektórych przypadkach jest jak najbardziej uzasadnione zaproponowanie smoczka dwutygodniowemu noworodkowi czy ośmiomiesięczniakowi, a także jako chwilowy substytut przytulenia czy jedzenia. Za chwilę przekonasz się, jak łatwo zdecydować o potrzebie użycia smoczka u Twojego dziecka (lub jej braku), a teraz przyjrzyjmy się, jakie wątpliwości mają przeciwnicy smoczka i na co warto zawsze uważać, używając go.
Wątpliwości i środki ostrożności
- Ssanie smoczka psuje zgryz. To podstawowy argument przeciwników smoczka – że od używania go krzywią się zęby. Tak, smoczek podnosi nieco ryzyko krzywych zębów w przyszłości, jednak mniej niż ssanie palca czy smoczka od butelki. Warto też zadać sobie pytanie – czy w mojej konkretnej sytuacji więcej dobrego przyniesie mi używanie smoczka w komplecie z ewentualnym krzywym zgryzem w przyszłości, czy jednak znajdę inną drogę?
- Ssanie spożywcze. Bardzo ważne jest odróżnianie „ssania spożywczego” od „ssania niespożywczego”, żeby po prostu dziecko nie było głodne. Łatwo to osiągnąć, po prostu proponując dziecku pierś za każdym razem, kiedy widzisz, że ma ochotę ssać. ZANIM zaproponujesz smoczek. To dotyczy pierwszych kilku miesięcy, potem będziesz na pewno doskonale rozróżniała potrzeby dziecka bez konieczności każdorazowego sprawdzania.
- Ssanie smoczka może powodować spłycenie chwytu brodawki. Jeśli Twoje dziecko ma trudności z odpowiednio głębokim uchwyceniem brodawki przy karmieniu, najlepiej byłoby poczekać z ewentualnym wprowadzeniem smoczka do czasu, kiedy będziecie mieli karmienie i głębokie przystawianie w małych paluszkach. Jeśli zauważysz, że problem powraca, warto ponownie odstawić smoczek.
- Ssanie smoczka przez dziecko może zmniejszać produkcję mleka. To ważne, żeby małe niemowlę miało możliwość najpierw possać pierś do momentu, w którym samo nie będzie chciało więcej, nawet jeśli po prostu od razu odmówi, a dopiero potem miało podany smoczek. Dziecko, ssąc pierś, „składa zamówienie” na mleko w piersiach na kolejne dni.
- Ssanie smoczka „zamiast”… bliskości, komunikacji, przeżywania emocji, nauki różnych sposobów radzenia sobie z nimi. To wszystko bardzo ważne elementy rozwoju każdego dziecka i niedobrze, żeby smoczek był zamiennikiem któregoś z nich. Niech smoczek nie występuje zamiast chusty, niech nie będzie „korkiem” do płaczącego ze złości czy smutku lub zmęczenia dziecka.
- Ssanie smoczka non stop i do późnego dzieciństwa. Smoczek przebywający w buzi non stop to nie jest najlepszy pomysł, nie tylko ze względów higienicznych, ale też komunikacji, nauki mówienia. Z tego powodu warto stopniowo odzwyczajać dziecko od smoczka, mniej więcej od ukończenia roku (chyba, że z łatwością da się to zrobić wcześniej). Nie stresuj się tym za bardzo. Często robi się to praktycznie samo, kiedy dziecko jest zajęte odkrywaniem świata. A czasem będzie bardzo przywiązane do używania smoczka w niektórych sytuacjach nawet jako trzy- czy czterolatek i nie będzie w tym żadnej tragedii.
- Stosowanie smoczka zmniejsza skuteczność LAM. Lactational Amenorrhea Method, czyli Metoda Niepłodności Laktacyjnej to ściśle uregulowane zasady dotyczące warunków, w których karmienie piersią chroni przed zajściem w ciążę. Występuje w niej między innymi warunek nieużywania przez dziecko smoczka, ponieważ częste ssanie piersi to podstawa tej metody. Pamiętaj jednak, że to nie jest zerojedynkowe i jeśli np. używasz smoczka dość rzadko, w samochodzie albo do usypiania na drzemkę, możesz rozważyć stosowanie LAM dalej.
Kiedy użyć smoczka?
To zawsze będzie indywidualna decyzja, dopasowana do Ciebie, Twojego dziecka i potrzeb Twojej rodziny. Nie daj sobie wmówić, że „trzeba”, albo że „nie wolno”, bo to nieprawda. Wybierzcie dla siebie to, co będzie dla Was najlepsze. Niektóre wskazania do wprowadzenia smoczka to:
- Zamiast palca. Z ortodontycznego, a także higienicznego punktu widzenia ssanie smoczka bywa bardziej polecane niż ssanie palca. Jeśli więc dziecko zaczyna ssać paluszki, jest najedzone i nie chce ssać piersi, a Ty wolałabyś, żeby przerzuciło się na smoczek – po prostu zaproponuj go dziecku. Uwaga: to często wymaga prób, „nauczenia” dziecka ssania smoczka i utrzymywania go w buzi. Niektóre dzieci nie zaakceptują smoczka i już (czasem nawet mają odruch wymiotny). Wtedy pozostaje nam to zaakceptować. Ssanie palca to nie jest tragedia!
- Nadmierna potrzeba ssania. Łatwo to zaobserwować u dzieci, które dużo i często piją z piersi, w pewnym momencie zaczynają się już denerwować i odrywać (szczególnie przy napływie mleka do piersi), a jednak nadal chcą ssać i płaczą, że mleko dalej płynie. Niektóre spośród tych dzieci będą ulewać, bo ich potrzeba ssania znacznie przekracza pojemność żołądka (uwaga – to niejedyna możliwa przyczyna ulewania, oczywiście). U takiego dziecka zauważysz, że podanie mu smoczka czy Twojego małego palca, a nawet jego własnego kciuka uspokaja je lepiej niż pierś. To jest właśnie ten powód, dla którego czasem w porządku, czy nawet wskazane, jest zaproponowanie smoczka bardzo małemu dziecku, nawet dwutygodniowemu. Jeśli jednak dziecko wierci się i denerwuje przy piersi za każdym lub prawie każdym razem, może to być sygnałem problemów z przystawianiem lub pobieraniem wystarczającej ilości mleka – skonsultuj się wtedy z laktacyjnym profesjonalistą.
- Sytuacje awaryjne, np. dojeżdżanie samochodem na stację czy do domu, kiedy nie możesz dziecka nakarmić ani przytulić. Wtedy smoczek może po prostu mieszkać w aucie lub w wózku, jak zauważysz, że właśnie tam się czasem przydaje.
- Jako jeden z elementów arsenału uspokajająco-usypiającego. Niektórym dzieciom jest trudniej się uspokoić lub zasnąć niż innym. Być może będziesz chciała wprowadzić smoczek jako alternatywę do piersi, chusty, noszenia, wózka itp.
- Dziecko będzie regularnie usypiane i uspokajane przez inne osoby niż Ty, a zaobserwowałaś, że to właśnie ssanie zdaje się być jedynym lub głównym sposobem dziecka na uspokojenie się. Jeśli np. wracasz do pracy, kiedy dziecko będzie miało kilka miesięcy, możesz roważyć używanie smoczka z tego powodu, nie jest to jednak koniecznie.
- Dziecko śpi w oddaleniu od Ciebie, np. w osobnym pokoju czy w dalekim kącie Twojej sypialni lub z jakichś innych powodów dziecko jest bardziej narażone na SIDS, czyli tzw. „śmierć łóżeczkową” (np. ktoś w Waszej rodzinie pali papierosy, karmisz mieszanką, dziecko było wcześniakiem i inne). Udowodniono, że spanie ze smoczkiem w pewnym stopniu obniża ryzyko SIDS.
- Z innych względów uważasz, że to będzie dobry wybór dla Twojej rodziny. Ufaj sobie i dziecku. Nie skrzywdzisz go, poszukując dobrego rozwiązania dla Was.
Jak wybrać odpowiedni smoczek?
Tak naprawdę różnice między smoczkami są nieznaczne, ale wiem, że wybory rodzicielskie, nawet tak małe, mogą urosnąć do monstrualnych rozmiarów, kiedy dokonuje się ich pierwszy raz. Masz do wyboru smoczki „ortodontyczne” (wyprofilowane) i cylindryczne (okrągła kulka) – nikt nie wykazał do tej pory w badaniach, żeby któryś z nich wpływał lepiej lub gorzej na zgryz dziecka, więc jest to raczej kwestia preferencji.
Są też smoczki lateksowe (kauczukowe, te brązowe) i silikonowe. W tym wypadku także jest to dla większości dzieci bez znaczenia, chyba, że okaże się, że dziecko ma alergię na lateks lub bardzo nie pasuje mu zapach kauczuku. Ostatnio popularne są smoczki zrobione z jednego kawałka kauczuku (zdjęcie powyżej) – różnica jest taka, że łatwiej z nim utrzymać higienę niż w przypadku smoczków z plastikową obudową, smoczek jest w całości miękki, więc np. nie odciska się dziecku na policzku podczas snu, a zużyty smoczek można wyrzucić na kompost, więc jesteśmy wtedy bardziej eko 🙂
Nie taki smoczek straszny, jak go malują (ale też nie taki cudowny…)! Dodam jeszcze, że jeśli nie widzisz ani nie czujesz wyraźnej potrzeby, to po prostu nie dawaj dziecku smoczka. To nie jest „nieodłączny towarzysz małego dziecka”, ale też, rozsądnie używany, nie jest niczym złym. To po prostu jedno z narzędzi, które są dostępne w razie potrzeby. Wiem, że użyjesz go (lub nie) z rozsądkiem, kierując się potrzebą i świadomą decyzją.
Jak było u mnie? Mój najstarszy syn używał smoczka do roku, potem bez najmniejszego problemu po prostu przestał. Nela smoczkiem wymiotowała, od kiedy miała 2-3 miesiące, ssała kciuk. Całkowicie przestała go ssać dopiero w okolicach 5. urodzin, choć przez ostatni rok potrzebowała go tylko do zasypiania. Jadzia używała smoczka od kiedy skończyła 2 tygodnie z powodu nadmiernego odruchu ssania, aż do wymiotów z nadmiaru mleka… Skończyła, z mojej inicjatywy, w okolicach trzecich urodzin. Mam więc pełen przekrój doświadczeń, może poza dzieckiem, które w ogóle niczego nadmiernie nie chciało ssać – taki był z kolei mój młodszy brat 🙂
A Ty, co myślisz o używaniu smoczka? Czy Twoje dziecko go używa?