Dziś bez długich wstępów, bo jestem podekscytowana! Znów udało mi się nagrać podcast 🙂 I to o bardzo mi bliskim temacie, a mianowicie – o tym, gdzie szukać odwagi do życia tak, jak chcesz, czyli po prostu w zgodzie ze sobą. I nie, podcast nie trwa 5 sekund, a odpowiedź jest trochę bardziej złożona niż „w sobie” 😉 W opisie na Spotify napisałam tak:
„W tym odcinku PsychoTropów przyjrzymy się wspólnie głównym blokadom, które odgradzają nas od życia po swojemu. Odnajdziemy też źródła ODWAGI – do bycia sobą, do przeciwstawiania się osobom czy zachowaniom, które nas przekraczają, do stawania przy sobie. I to pomimo tego, że nasze granice czy wybory mogą kogoś urazić, narazić nas na ocenę lub krytykę albo skonfronować nas z niewygodnymi prawdami czy koniecznością podjęcia przerażających zmian… Bo odwagę można w sobie wypracować! Jak? Zapraszam Cię do posłuchania <3”
Aha! I w tym odcinku robię też ważne (dla tych z Was, które „śledzą” moje prywatne perypetie) ogłoszenie parafialne.
Co jeszcze u mnie słychać? Jestem ostatnio mocno w takiej przestrzeni szukania Spokoju, Przepływu, Zgodności ze sobą w warunkach pozadomowych, w podróży i przemieszczaniu się. Bo wiesz – ja z jednej strony mam tak, że uwielbiam zmiany, podróże, przygodę, bycie w różnych miejscach i samo BYCIE W DRODZE, a moje hasło roku 2024 to „doświadczaj / experience” (to jest ten ADHDowy kawałek), a z drugiej strony potrzebuję rytmu, rutyny, „swoich” rzeczy i rytuałów, swojej bezpiecznej przestrzeni bez ludzi, bardzo dużo czasu na regulację i odpoczynek (to te kawałki spektrum autyzmu + traumy / CPTSD). A to, cóż, stwarza sporo wyzwań jeśli chodzi o organizację czasu w moim życiu. I nie oszukujmy się – z reguły nie jestem wcale w żadnym „sweet spocie” równowagi zaspokojenia potrzeb z obu grup; to raczej wieczna fala, wahadło, częste przeginanie w jedną lub drugą stronę.
Ale uczę się te (pozorne?) sprzeczności coraz lepiej w swoim życiu łączyć. Pomaga to, że dzieci rosną, a ja coraz lepiej siebie znam i jestem dla siebie coraz ważniejsza, a to pomaga mi słyszeć siebie na co dzień, a następnie działać, bazując na tym, co od siebie usłyszę. No i w to lato bardzo sobie wzięłam do serca to „doświadczaj” i podróżuję bardzo dużo. Jak wyjechałam z domu 13 lipca, tak na dobre nie wrócę do niego aż do września. A w tej drodze – uczę się. Odnajdować stałość w zmianie… poczucie bezpieczeństwa w nieprzewidywalności… wewnętrzny spokój wśród rozedrganych ludzi… wpływ w okolicznościach niezależnych ode mnie… odpoczynek pośród zadań i wyzwań… zgodność ze sobą w obliczu oczekiwań innych… swoją przestrzeń w nieswoich domach… mój Dom w plecaku, który wszędzie ze sobą wożę. I wiesz co? Tak mi świetnie idzie, że aż jestem zaskoczona. To takie piękne (i trudne, i męczące, i czasem samotne, i czasem wkurwiające na maxa), gdzie może człowieka zaprowadzić codzienne showing up, stawanie na drodze własnego Procesu wciąż i wciąż od nowa. On lâche rien. Borze bukowy, jak ja bym chciała przesłać Ci tymi łączami choć kropelkę tego uczucia. Jak to jest, po tych wszystkich latach, wreszcie czuć TO.
Jak cudownie być sobą. Jak cudownie tyle rzeczy już umieć, już widzieć. Tak bardzo zależeć od SIEBIE, a nie od innych czy od okoliczności, w swoim poczuciu szczęścia, spełnienia, radości z Bycia.
Ty też możesz to mieć. Chodź ze mną. Jest nas więcej. Nigdy nie będziesz szła sama. Jedyne, czego Wszechświat od Ciebie potrzebuje, to DECYZJA – którą pigułkę z Matrixa wybierasz? Wolisz PRAWDĘ czy iluzję, świat cieni? Nikt nie mówi, że będzie łatwo. Ale, kochana, będzie przepięknie. Obiecuję Ci to. Tylko show up. I nie poddawaj się, nie rezygnuj. Tylko Ty możesz to dla siebie zrobić.
Uff! Ale poleciałam!
A propos podróżowania, to jeszcze jedna rzecz ważna się zadziała – otóż dostałam się do szkoły psychoterapii, w Warszawie! A to oznacza comiesięczne podróże z mojej niemieckiej wsi do Wawy i z powrotem. I ja uważam, że to naprawdę świetny pomysł 🙂 Jaram się jak pochodnia, przepełnia mnie wdzięczność i chcę bez najmniejszej przesady podkreślić, że gdyby nie TY, to by mnie w tym miejscu nie było. Ta nasza – bądź co bądź – społeczność, z której wzięło się wiele moich klientek; Wasze wiadomości, maile, doping, miłe słówko, obecność na webinarach, słuchanie podcastu, kupowanie ebooków i kursów (kto jeszcze to pamięta?!)… to wszystko kropelka po kropelce, wraz z moim serduchem i brzuchem, upewnia mnie dzień po dniu od lat, że idę w dobrą stronę. Że to jest MÓJ kierunek. Że najlepiej ja się mam w świecie i świat się ma ze mną, kiedy robię właśnie to, co robię. A teraz będę mogła robić to jeszcze lepiej, jeszcze skuteczniej, jeszcze więcej będę Wam miała do powiedzenia! Aż trudno uwierzyć 😉 (Oczywiście, w międzyczasie będę normalnie pracować, mam wciąż kalendarzowe możliwości dla nowych osób, więc w razie potrzeby – zapraszam do kontaktu )