Tak zwana cesarka na życzenie wzbudza wiele emocji u kobiet w ciąży i po porodzie. Jej zwolennicy są zdania, że cesarka na życzenie powinna być dostępna dla każdej kobiety od ręki, wedle jej – nomen omen – życzenia. Z drugiej strony skali znajdziemy wiele osób, które uważają, że taka procedura powinna być zabroniona, a cesarskie cięcie używane tylko w sytuacjach zagrożenia życia. Czym tak naprawdę jest cesarskie cięcie na życzenie? Z czego wynika tak drastyczna różnica zdań między kobietami? Czy istnieje złoty środek, który wziąłby pod uwagę potrzeby i argumenty obu stron?
Cesarka na życzenie – o co chodzi?
Cesarskie cięcie w swoim założeniu jest poważną operacją brzuszną, którą stosuje się w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia kobiety lub dziecka, powstałego w czasie porodu lub spowodowanego czynnikami jeszcze sprzed porodu (a czasami nawet sprzed ciąży). W ciągu ostatnich kilkunastu lat nastąpił gwałtowny wzrost liczby wykonywanych operacji cesarskiego cięcia, między innymi z powodu zaniedbań i niewiedzy personelu medycznego (przeczytaj post o niepotrzebnym cięciu cesarskim). Innym powodem wzrostu liczby cesarek jest przychylanie się lekarzy do próśb kobiet, które z jakichś powodów same, bez obiektywnego zagrożenia z perspektywy medycznej, chcą mieć wykonane cesarskie cięcie.
Pomimo, że w wielu krajach (także w Polsce) cesarka na życzenie jako taka nie jest możliwa, nie jest dużym problemem znalezienie lekarza, który wypisze skierowanie na cesarkę bez wskazań medycznych. Dla jednych są oni bohaterami stającymi w obronie wolnego wyboru kobiet, inni oburzają się, że ci lekarze sprzeniewierzają się głównej zasadzie pracy w tym zawodzie: „Primum non nocere” (po pierwsze, nie szkodzić). Żeby stwierdzić, kto ma rację, musimy najpierw poznać fakty.
Czy poród naturalny i cesarskie cięcie to równie bezpieczne opcje?
Mówiąc krótko: nie. Według dostępnych badań i statystyk, cesarskie cięcie niesie za sobą szereg podwyższonych ryzyk zarówno dla dziecka, jak i dla matki. Nie sposób ich wszystkich wymienić w jednym punkcie, na pewno warto jednak nadmienić, że sposób porodu wpływa na bardzo wiele obszarów, w tym (w nawiasach wymienione statystycznie wyższe ryzyka dla kobiet i dzieci po cesarskim cięciu):
- na sam poród (np. wyższe ryzyko krwotoku),
- na chwile po porodzie (np. wyższe ryzyko problemów z oddychaniem u dziecka, oddzielenie dziecka od matki),
- na dni po porodzie (np. wyższe ryzyko bólu i powikłań u kobiety),
- na karmienie piersią (np. wyższe ryzyko trudności ze znalezieniem wygodnej pozycji, ospałości u dziecka),
- na relację matki i dziecka (np. wyższe ryzyko problemów z nawiązaniem relacji na wczesnym etapie życia dziecka, gorszej oceny dziecka przez matkę),
- na relację kobiety z samą sobą (np. trudności z zaakceptowaniem ciała z blizną, brak zaufania do swojego ciała i jego możliwości),
- na integrację sensoryczną u dzieci w wieku kilku lat i później (np. nieprawidłowości dotyczące czucia głębokiego, nadwrażliwość lub przeciwnie – niedowrażliwość sensoryczna),
- na prawidłowe formowanie się mikrobiomu (środowiska bakteryjnego, przede wszystkim w przewodzie pokarmowym) u dziecka (np. wyższe ryzyko alergii, obniżonej odporności, w tym chorób autoimmunologicznych),
- na funkcjonowanie psychospołeczne dziecka (np. wyższe ryzyko depresji, a nawet samobójstw, w dorosłości),
- na zdrowie przyszłych dzieci kobiety (np. wyższe ryzyko komplikacji związanych z łożyskiem w przyszłych ciążach – placenta previa, placenta accreta, wyższe ryzyko powtórnego cesarskiego cięcia – a wraz z nim, wymienionych czynników ryzyka)
- i na wiele innych bardziej i mniej istotnych czynników dotyczących całego życia kobiety i dziecka, w tym wiele dotychczas niezgłębionych.
Dowody anegdotyczne
Na wspomnienie o wyższym ryzyku różnorodnych problemów i komplikacji w przypadku porodu przez cesarskie cięcie w porównaniu z porodem naturalnym, zawsze znajdzie się ktoś, kto powie: „ja miałam cesarkę i to nieprawda, że ona powoduje te wszystkie złe rzeczy. Ze mną i z moim dzieckiem wszystko jest OK, nie miałam problemów z karmieniem piersią”, a ktoś inny skomentuje: „bzdura, przecież poród naturalny też ma różne komplikacje i nie jest taki super bezpieczny”.
Wymienione powyżej przykłady to tak zwane dowody anegdotyczne. Czyli, cóż, tak naprawdę żadne dowody. Mamy tendencję, jako ludzie, do przykładania znacznie większej wagi do tego, co dotyczy nas bezpośrednio lub kogoś z naszego bliskiego otoczenia niż do suchych faktów i statystyk. To naturalne – cyferki, na przykład liczba ofiar wypadków samochodowych w roku, wywołują w nas znacznie mniejsze emocje niż na przykład strzelanina w naszej dzielnicy, którą słyszeliśmy na własne uszy, opisywana w lokalnych gazetach wraz ze zdjęciami. Gdyby oba te bodźce dotarły do Ciebie tego samego dnia, jak myślisz, czy bardziej bałabyś się wsiąść do samochodu, czy pójść do sklepu, pod którym wydarzyła się strzelanina? Jeśli Twój mózg działa tak, jak u większości ludzi, to stawiam na to drugie. Ale o ile nie mieszkasz w Harlemie lub w Cape Town, masz wieeeeeeelokrotnie wyższe ryzyko, że zginiesz jadąc samochodem niż od kuli. Zresztą w tych miejscach najprawdopodobniej też (nie sprawdzałam!).
Na poziomie rozumowym – wiesz to. Ale emocje robią swoje. Tak działa dowód anegdotyczny. Powiedzmy wyraźnie: to, co akurat dotyczy Twojego najbliższego otoczenia może ani trochę nie odzwierciedlać tendencji w całej populacji. Po prostu.
W pierwszej sytuacji odpowiadam często: „cieszę się, że u Was wszystko dobrze. To jednak nie znaczy, że u wszystkich będzie tak samo. Nie wiesz też, jak funkcjonowałoby Twoje dziecko, gdyby urodziło się naturalnie oraz nie znasz jego przyszłości – a i na to rodzaj porodu ma duży wpływ”. Jeśli chodzi o osoby wypominające ryzyko porodu naturalnego – cóż, tak, poród naturalny zawiera w sobie różne czynniki ryzyka. Zostały one wzięte pod uwagę w badaniach i NADAL cesarskie cięcie ma wyższy poziom większości z nich.
„Cesarka tylko dla ratowania życia!”
Każda decyzja medyczna powinna być podejmowana na zasadzie ważenia ryzyka. Co będzie najlepsze dla kobiety i dziecka, biorąc pod uwagę wszystkie dostępne informacje – zarówno wiedzę naukową, jak i dane dotyczące tych konkretnych osób, tej konkretnej ciąży? Patrząc na powyższą listę, można dojść do wniosku, że mało co przeważy taką, i to niekompletną, kolekcję zwiększonego ryzyka – chyba tylko faktyczne zagrożenie życia lub zdrowia (przeczytaj o tym, w jaki sposób nieprawidłowe działania personelu medycznego mogą doprowadzić do zagrożenia, którego można było uniknąć). Na tym wniosku zwykle opierają się ci, którzy chcieliby zakazać dostępu do cesarki „na życzenie”. W tym przypadku pomijana jest jedna ważna dla przeciwnego obozu kwestia:
„Co z wolnością wyboru?!”
Chyba wszyscy zgodzimy się, że wolność osobista to jedno z najważniejszych praw człowieka. Trudno jest pogodzić to z zakazem dostępu do porodu przez cesarskie cięcie, czyli niejako zmuszanie kobiet, żeby rodziły w taki sposób, jaki lekarze czy badacze uznali za mniej ryzykowny. Taka postawa może wydawać się pełna braku zaufania do kobiet, że potrafią podjąć decyzję dobrą dla nich samych i ich dzieci, a także nieszanująca prawa kobiet do prywatności i posiadania „swoich powodów” uzasadaniających daną decyzję. Czy to oznacza, że uważam, że kobiety powinny po prostu same podejmować decyzję o rodzaju porodu i już, koniec dyskusji? Nie, nie do końca.
Czy na pewno „na życzenie”?
Zastanówmy się przez chwilę: co to tak naprawdę znaczy „na życzenie”? Czy z powodu kaprysu lub wygodnictwa, „życzenia”, kobieta zdecydowałaby się na przysporzenie sobie i swojemu dziecku tych wszystkich potencjalnych kłopotów, wymienionych powyżej na liście? Naprawdę, nie sądzę…
Jakie powody mogą więc stać za cesarką „na życzenie”? Moim zdaniem, można je podzielić na dwie grupy.
1. Cięcie cesarskie z powodów psychologicznych
Tak nazywa „cesarkę na życzenie” Agnieszka Stein, ceniona psycholożka. Część kobiet, które wybierają poród przez cesarskie cięcie bez wskazań medycznych, robi to z powodów związnych z psychiką, a nie stricte z ciałem. Wiele z tych powodów można by de facto skategoryzować jako wskazania medyczne, tylko niestety rzadko lekarze traktują problemy psychiczne na równi z fizycznymi (np. PTSD – zespół stresu pourazowego po poprzednim traumatycznym porodzie, bardzo częsty, choć rzadko oficjalnie diagnozowany powód wyboru cesarki przy kolejnym porodzie). Powody psychologiczne mogą też być innej natury, np. molestowanie seksualne w przeszłości, a czasami nieuświadomione przez kobietę, np. skrajny brak akceptacji i zaufania do swojego ciała.
Warto jednak w każdym konkretnym przypadku zastanowić się, czy wybór cięcia cesarskiego jest jedynym rozwiązaniem, czy nie stanowi raczej wytrychu, drogi na skróty, która owszem – „dostarczy” kobiecie dziecko, ale problem psychologiczny pozostanie. Tak, czasami cięcie cesarskie ze wskazań psychologicznych to najlepsza droga dla danej kobiety. Dla innej być może dużo lepszym doświadczeniem byłaby dopasowana do jej sytuacji terapia podczas ciąży i świetne przygotowanie do porodu naturalnego, a w konsekwencji uzdrawiające doświadczenie pięknego porodu naturalnego. Znam wiele historii zarówno z pierwszej, jak i drugiej grupy i jestem przekonana, że naj-naj-najważniejsze jest indywidualne podejście do potrzeb danej kobiety.
Jeśli zmagasz się z lękiem przed porodem i z tego powodu rozważasz cesarskie cięcie na życzenie, warto się nad tym lękiem pochylić, poświęcić trochę czasu na zrozumienie go. Stworzyłam do tego specjalne narzędzie: #Workbook Poradź sobie z lękiem. W następnej kolejności rozważ konsultację psychologiczną lub terapię.
2. Cesarskie cięcie z powodu niewiedzy
Z moich obserwacji wynika, że ogromna większość kobiet, które miały cesarskie cięcie bez wskazań medycznych (a także bardzo wiele spośród tych, których cesarka miała – rzekome lub prawdziwe – wskazania medyczne) nie miała pełnej informacji o możliwych konsekwencjach cesarskiego cięcia i zwiększonym różnorakim ryzyku w porównaniu z porodem naturalnym.
Część z tych kobiet miała cesarskę z powodów medycznych, część z psychologicznych – te kobiety (upraszczając) i tak prawdopodobnie zdecydowałyby się na ten rodzaj porodu, niezależnie od swojego poziomu informacji. Jednak wiele kobiet decyduje się na cesarskie cięcie bez wskazań medycznych dlatego, że nie wiedzą, jak tak naprawdę wygląda kwestia ryzyka na różnych płaszczyznach.
Może nie powiedział im o tym lekarz (niewiedza? wygoda? kasa?), a one zaufały, że wie, co robi i nie zdecydowały się na szukanie informacji na własną rękę. Może przyjaciółka miała dwa razy cesarkę na życzenie „i wszystko było dobrze” (pamiętasz dowód anegdotyczny? I nieświadomość, że np. częste chorowanie lub silne alergie mogą mieć związek z rodzajem porodu?). Bywa różnie. Fakty jednak są takie: ogromna większość kobiet nie otrzymuje pełnej informacji o ryzyku związanym z cesarskim cięciem. Jak to zmienić?
Co możemy zrobić?
TAK, UWAŻAM, ŻE KOBIETY POWINNY MIEĆ MOŻLIWOŚĆ WYBORU CESARSKIEGO CIĘCIA.
Jednak żeby to DZIAŁAŁO, muszą być spełnione dwa warunki:
- Pełna informacja dotycząca cesarskiego cięcia i związanego z nim podwyższenia poziomu różnorakiego ryzyka;
- Kompleksowe wsparcie psychologiczne wedle potrzeb i RZETELNE przygotowanie do dobrego, intuicyjnego porodu naturalnego dla każdej kobiety.
Daleka droga przed nami… Cóż, nie możemy zmienić poziomu edukacji, zmęczenia, ignorancji, wygodnictwa lekarzy. Nie możemy machnięciem różdżki całkowicie zmienić programu większości szkół rodzenia w Europie.
Możemy za to:
- Zadawać mnóstwo pytań, nie zadowalać się krótką, niezrozumiałą odpowiedzią – u lekarza i w szkole rodzenia;
- Skonsultować się z innym lekarzem, albo dwoma, albo trzema;
- Korzystać z przysługującej nam opieki położnej w czasie ciąży i rozmawiać z nią o porodzie;
- EDUKOWAĆ SIĘ! Szukać polecanych książek o porodzie, zaufanych źródeł internetowych;
- Pracować ze swoim lękiem;
- Szukać dobrych, pozytywnych opowieści porodowych i samej też opowiadać o swoim dobrym porodzie;
- Wziąć odpowiedzialność za swój poród, nie zdawać się na żadną osobę ani źródło w stu procentach, patrzeć krytycznie, pytać siebie „czego tak naprawdę potrzebuję?” (świetnie nadaje się do tego #Workbook Planer Porodowy);
- Szukać społeczności, w której dostaniemy wsparcie i rzetelne informacje zamiast powtarzania mitów (możesz np. dołączyć do grupy Dobry poród, Karmienie piersią, Spokojne macierzyństwo).
Przyznaję bez bicia, że ja osobiście przeszłam wszystkie etapy opinii o cesarce „na życzenie”: od „zakazać!”, przez „wolny wybór”, przez „z powodów psychologicznych”, aż do rozróżnienia na dwie grupy – powody psychologiczne i niewiedza. Dokładnie opowiedziałam o wszystkich argumentach za i przeciw w nagraniu na żywo na FB (możesz obejrzeć powtórkę). Kiedy zapytałam Was na fanpage’u, co sądzicie o cesarce bez wskazań medycznych, 73% osób uznało, że powinna być dostępna dla każdego.
Jeśli chciałabyś pogadać o Twoim porodzie, który nie wyglądał tak jakbyś chciała; dowiedzieć się, jak możesz przygotować się do prawdziwie dobrego porodu, zgodnego z Twoimi potrzebami; jeśli rozważasz cesarkę bez wskazań medycznych, ale masz ochotę jeszcze z kimś o tym pogadać; boisz się porodu i nie wiesz, jak sobie z tym radzić – zapraszam Cię na konsultację.