Jeśli podejrzewasz, że Twoje dziecko się nie najada lub że Twoje piersi produkują niewystarczającą ilość mleka, możesz się spodziewać, że niebawem usłyszysz od kogoś: „daj mu butelkę”. Tak naprawdę, nawet bez żadnych wskazań i szczególnego powodu, mamy niedługo po porodzie dostają taką radę bardzo często. Od położnej, od lekarza, od teściowej, od mamy, od koleżanki, od męża, w szpitalu, w przychodni, na klatce schodowej, w autobusie.
Czy muszę od razu sięgać po butelkę?
Butelka ze sztucznym mlekiem wydaje się być podstawowym rozwiązaniem wszystkich problemów z karmieniem. Czy to ma sens? Oczywiście, nie! Podanie butelki nie jest „rozwiązaniem problemów z karmieniem” – jest rezygnacją z rozwiązywania problemów z karmieniem. Tak, jak pisałam w poście o tym, jak odróżnić problemy z pobieraniem wystarczającej ilości mleka przez dziecko od innych rzeczy, z karmieniem niemal ZAWSZE da się jeszcze coś zrobić (nawet, jeśli zaczęłaś już dokarmiać). Tylko trzeba znaleźć problem, a następnie rozwiązać go, a nie „zagłuszać” prawdziwy problem, podając butelkę.
Dlaczego to takie ważne? Bo rozpoczęcie dokarmiania to poważna decyzja – statystyki pokazują, że drastycznie zwiększa ona ryzyko przedwczesnego zakończenia karmienia piersią. Dzieje się tak dlatego, że dzięki hormonom regulacji apetytu, zawartym w mleku matki, dziecko przestaje pić z piersi, kiedy jest najedzone. W mleku modyfikowanym nie ma tych hormonów, więc mechanizm nie działa. Tym sposobem, dziecko nakarmione mlekiem modyfikowanym zje mniej z piersi – a na dodatek, będzie stopniowo zjadać coraz mniej, a więcej wypijać z butelki.
Istnieją oczywiście sytuacje, w których dokarmianie sztucznym pokarmem okaże się konieczne. Ważne jest, żeby robić to pod opieką dobrej, najlepiej poleconej Ci przez kogoś zaufanego doradczyni laktacyjnej, która poza dokarmianiem zaproponuje Ci sposoby rozhulania laktacji, dokładnie przyjrzy się przystawieniu dziecka do piersi i zaproponuje taki plan działania, żebyś mogła jak najszybciej wrócić do wyłącznego karmienia piersią. Pediatra czy położna zwykle nie są wystarczająco wykwalifikowani w problemach z karmieniem piersią, żeby udzielić tak szczegółowej pomocy. Złota zasada: jeśli ktoś „na dzień dobry” zaleca Ci dokarmianie… run, Forest, run! Po drugą opinię, i trzecią, jeśli będzie trzeba – aż znajdzie się ktoś gotowy pomóc Ci w karmieniu piersią, a nie jeszcze bardziej Ci je utrudnić.
Co możesz zrobić zanim zdecydujesz się podać dziecku mieszankę, a nawet jeszcze zanim skorzystasz z pomocy doradcy laktacyjnego? „Spróbuj tego w domu”!
Zanim sięgniesz po mieszankę
Podejrzewasz, że masz problem z produkcją mleka lub najadaniem się dziecka. Co dalej? Najpierw sprawdź w poprzednim poście, czy zachowanie Twojego dziecka świadczy faktycznie o problemach z pobieraniem mleka, czy może jednak o czymś innym. Poobserwuj przez dobę uważnie swoje karmienie, dziecko, piersi i samopoczucie. Sprawdź, czy występują u Was czynniki z listy sygnałów ostrzegawczych i jak mają się Wasze wskaźniki skutecznego karmienia (lista „Jak rozpoznać, że dziecko się najada?”).
Nadal masz wątpliwości – po przeczytaniu i obserwacji wydaje Ci się, że coś może być faktycznie nie tak z Waszym karmieniem lub po prostu poprzedni post nie usunął do końca Twoich obaw, pomimo, że wydaje się, że wszystko jest OK?
Przede wszystkim, upewnij się, że wiesz o co zadbać w początkach karmienia piersią, jak zapewnić sobie odpowiednie warunki i czego oczekiwać od noworodka i Waszego karmienia. Przeczytasz o tym w poście o udanych początkach karmienia piersią. Kiedy już masz odpowiednie nastawienie do zachowania Twojego dziecka w kwestii karmienia, przyjrzyjmy się Twojemu zachowaniu.
Zasady opisujące prostą drogę do nieprzeszkadzania swojemu karmieniu ujmują się zgrabnie po angielsku w słowo FEEDS (dosł. „karmienia”): Frequent (częste), Effective (efektywne), Exclusive (wyłączne), on Demand (na żądanie), Skin to skin (skóra do skóry). Na ten pomysł wpadły Gill Rapley i Tracey Murkett w książce „Po prostu piersią”. Warto zapamiętać!
Naucz się karmić w pozycji odchylonej
…(laid-back breastfeeding, biological nurturing). To może zrobić całą robotę np. w przypadku, kiedy powodem wątpliwości co do wypijania odpowiedniej ilości mleka przez dziecko jest zbyt płytkie chwytanie piersi. Serio.
Najpierw podawaj pierś
…w odpowiedzi na marudzenie dziecka. Nie czekaj, aż się bardzo zniecierpliwi, nie próbuj zabawiać. Marudzącemu noworodkowi chodzi o pierś. A nawet, jeśli nie o jedzenie, tylko np. o bliskość, o upewnienie się, że jesteś, o ciepło czy zmianę pozycji – pierś i tak mu to zapewni. A przy okazji pobudzi Twoją produkcję.
Zawsze zaproponuj drugą pierś
…najwyżej odmówi. I trzecią. I czwartą też, jeśli dziecko nadal nie skończyło samo ssać. Pamiętaj tylko, żeby nie zmieniać zbyt często, np. po 2-3 minutach ssania danej piersi, bo wtedy istnieje ryzyko, że dziecko wypije tylko wysokolaktozowe mleko, a „nie dokopie się” do tłustszego. Piersi produkują mleko na bieżąco, a dziecka nie da się przekarmić (pamiętasz regulatory apetytu w mleku?). Proponuj tyle piersi, ile dziecko chce zassać, aż samo skończy, porządnie zaśnie lub da Ci znać, że już nie chce ssać kolejnej.
Nie ograniczaj czasu
…ssania. Pamiętaj: popyt-podaż. Nawet, jeśli dziecko ssie „niespożywczo”, do czegoś ważnego mu to służy (mówię tu o noworodku, kilkumiesięcznym najedzonym dzieciom można próbować wyjąć z buzi pierś, kiedy przysypiają). Albo Twoim piersiom – do produkcji, oczywiście!
Zadbaj o jak najlepsze przystawienie
…dziecka do piersi. Ze wsparciem specjalisty od karmienia, jeśli jest taka potrzeba. To często niedoceniany czynnik, który może mieć ogromne znaczenie w ilości mleka pobieranego przez dziecko.
Breast compressions
Na dzieci szybko męczące się, niecierpliwe, zasypiające już na początku karmienia, denerwujące się, ciągnące za brodawkę lub inne, które być może nie wypijają wystarczająco i już wypiły „pierwszą dostawę” mleka, wypróbuj breast compressions – robienie „kanapki” z piersi dłonią ułożoną w „C” i uciskiem dla zwiększenia ciśnienia wypływającego mleka. Tylko nie uciskaj za mocno ani za długo w jednym miejscu.
Jak zacząć produkować więcej mleka?
Pozwól, że najpierw odpowiem moim ulubionym cytatem ze znanego pediatry i autora genialnych książek Carlosa Gonzalesa: „A po jakie licho chcesz mieć więcej mleka? Sklep zakładasz, czy co?”. No właśnie. Bardzo ważne jest, żebyś najpierw dokładnie wiedziała, po co i dlaczego chciałabyś produkować więcej mleka, czyli czy ustaliłaś (być może przy wsparciu specjalisty od laktacji), że naprawdę problem tkwi w zbyt niskiej produkcji mleka.
Czy na pewno chodzi o ilość mleka?
Jak już wiesz z tego i poprzedniego posta, często to założenie jest robione na podstawie błędnych wskazówek. Do tego, jeśli problem zaniżonej produkcji wziął się np. z tego, że dziecko zbyt płytko przysysa się do piersi, samo zwiększenie produkcji mleka nie pomoże – trzeba czem prędzej naprawić to przystawienie, a wtedy dziecko samo złoży zamówienie na więcej mleka, czyli na dokładnie tyle, ile będzie potrzebowało. W takim przypadku, jak już wiesz, potrzebne jest szybkie działanie, żeby nie przymknąć sobie drzwi do udanego wyłącznego karmienia piersią.
Kto decyduje o produkcji?
Zupełnie niesamowite badania przeprowadził Australijczyk prof. Peter Hartmann, a opisała je dokładnie Jennifer Grayson we wstrząsającej książce „Odstawieni – ewolucja karmienia piersią. Historia kontrowersji”. Dowiódł on, że to apetyt dziecka definiuje wysokość produkucji mleka u matki, a nie same piersi. Co jeszcze bardziej zaskakujące, nawet kiedy matki podkręciły swoją produkcję mleka intensywnym odciąganiem czy suplementami, dzieci wypijały TYLE SAMO MLEKA, co wcześniej.
Te wyniki pozwalają położyć jeszcze większy nacisk na prawidłowe przystawienie do piersi i ewentualnie sprawdzenie ze specjalistą czynników leżących po stronie dziecka (wędzidełko, podstawowe badania, jeśli jest podejrzenie choroby, która mogłaby się wiązać np. z niewystarczającym według lekarza przybieraniem na wadze lub niskim apetytem).
Fizyczne problemy z produkcją
Jeśli chodzi o stricte zdrowotne problemy kobiety, które nie pozwalałyby jej wyprodukować wystarczającej ilości mleka dla dziecka, to ich występowanie jest statystycznie niskie – dotyczy 1 do 5% kobiet. Tak naprawdę bardzo trudno to zbadać, bo nie ma populacji, w których kobiety dostawałyby niezawodną, godną zaufania opiekę laktacyjną wedle potrzeb, bardzo możliwe więc, że problemy stricte fizyczne dotyczą jeszcze mniejszego odsetka kobiet. To np. poważne schorzenia tarczycy czy wrodzony niedobór tkanki gruczołowej w piersiach. Problemy z produkcją mleka nie są dziedziczne, chyba, że weźmiemy pod uwagę poważne choroby, które mogą być dziedziczone, a wpływają na produkcję mleka, np. cukrzyca.
Ale to dotyczy tylko jednej na sto – jednej na dwadzieścia kobiet. Natomiast badacze w ciągu ostatnich kilku lat wykazali, że aż 35-50% kobiet martwi się samodzielnie zdiagnozowaną (lub, niestety, we współpracy z pediatrą, ale na podstawie błędnych przesłanek) niewystarczającą ilością mleka i często przedwcześnie rezygnują z karmienia właśnie z tego powodu.
No powiedzże, jak produkować więcej!
Okej, okej! Możesz wypróbować:
- Szybka pomoc – promotorka, edukatorka, doula, doradczyni – najlepiej zaufana, polecona
- Ssanie, ssanie, ssanie… karmienie na żądanie mamy! Dziecko we własnej osobie najlepiej pobudza produkcję, jeśli tylko z przystawieniem jest OK
- Power pumping – intensywne, częste odciąganie oprócz karmienia, kiedy dziecko nie chce już jeść – przez tydzień-dwa lub chociaż kilka dni. Uwaga: nie podajemy odciągniętego mleka w tym czasie dziecku. Każde dokarmienie poza piersią to strata możliwości stymulacji piersi. Zamrażaj.
- Słód jęczmienny w suplementach
- Aromaterapia – szałwia muszkatołowa, bazylia, jaśmin działają pobudzająco na produkcję mleka
- Akupunktura – najlepiej u specjalistów akupunktury okołoporodowej, to często są położne
- Jedzenie – szczególnie bogate w witaminę B6, która działa anystresowo i rozluźniająco, pomagając produkować oksytocynę – np. czerwona soczewica; ale też każde inne jedzenie, które działa na Ciebie szczególnie odżywczo, uspokajająco, rozgrzewająco
- Środki farmakologiczne wspomagające produkcję mleka – może je przepisać lekarz; najlepiej znaleźć doradczynię laktacyjną i lekarkę w jednym, wtedy mamy duże prawdopodobieństwo, że przed podaniem leków zostaną wypróbowane wszystkie nieinwazyjne możliwości
Jest jeszcze mnóstwo rzeczy do powiedzenia o samym dokarmianiu, ale o tym kiedy indziej. Mam nadzieję, że teraz wiesz już, że zanim sięgniesz po butelkę z mlekiem w proszku, możesz zwrócić uwagę na całą masę czynników, które mogą mieć wpływ na to, jak Wam idzie karmienie. A jak to było u Ciebie? Daj znać w komentarzu!